Twój niezbędnik
Powrót do "Archiwum"

2017.07.16 – Wycieczka szlakiem zakładów rzemieślniczych „Gorolsko swoboda”

18 lipca 2017

„SZLAKU TRADYCJI”  CIĄG DALSZY.

Po raz drugi Towarzystwo Miłośników Jaworza zorganizowało  wycieczkę „Szlakiem warsztatów rzemieślniczych Góralsko Swoboda”, która była uzupełnieniem ubiegłorocznej wycieczki tym szlakiem. W Jabłonkowie (Czechy) spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem – p. Leszkiem Richterem, Prezesem  Sekcji Ludoznawczej Zarządu Głównego Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Jabłonkowie, regionalnym koordynatorem marki „Góralsko Swoboda”, który opracował i poprowadził naszą wycieczkę.  Pojechaliśmy górską drogą do leżącej na wysokości 800 m n.p.m. Farmy pod Filipką, prowadzonej przez p. Rudolfa Chvala. Hodowane są tam krowy, owce, kozy, z mleka  których wytwarzane są różne sery, a także świnie rasy węgierskiej (pochodzą z Węgierskiej Puszty) – mangalice- osiągają wagę do 500 kg, a ich skóra pokryta jest futrem. Po zwiedzeniu farmy była  degustacja serów. Następnie dokonaliśmy zakupu  serów i słoików ze smalcem z tych wielkich świń. Po obejrzeniu pięknych widoków Beskidu Śląskiego roztaczających się wokół farmy, zjechaliśmy do Jabłonkowa na doroczny jarmark istniejący tam od roku 1539. Mieliśmy czas na obejrzenie licznych stoisk z regionalnymi wyrobami, występów zespołów ludowych, a także na konsumpcję. Na  godzinę14.00 wróciliśmy do Polski  gdzie w Muzeum Regionalnym Na Grapie  w Jaworzynce czekali  na nas rzemieślnicy . Pani Elżbieta Waszut szyje tradycyjne stroje górali z regionu Beskidu Śląskiego. Opowiada, że do tej pracy zachęcił ją teść, który przekazał jej wszystkie tajniki autentycznego szycia stroju góralskiego. Aby strój był taki sam jaki nosili pradziadowie, pani Elżbieta wszystkie obszycia i ozdoby wykonuje ręcznie. Jest to praca misterna i czasochłonna. W strojach przez nią uszytych występuje zespół „Istebna”. Pani Lucyna Bytów wykonuje na szydełku przepiękne koronki na czepce do strojów ludowych, bluzki, sukienki, serwety i ozdoby świąteczne. Zajmuje się tym od 35 lat. Wykorzystuje kordonek turecki o grubości „50”, dlatego koronki są misterne i delikatne. Pani Zuzanna Wałach również jest koronczarką, robi piękne czepce, a do swoich prac czerpie wzory z przyrody. Pani Weronika Łacek to specjalistka od haftu krzyżykowego i haftu aplikowanego do biżuterii. Haftem krzyżykowym ozdabia się koszule przy szyi i na rękawach. Znamienną cechą tego haftu jest to, że ornament powstaje przez zahaftowanie tła. Pan Zbigniew Mokwa wytwarza drewniane naczynia stołowe- miski, tace, a także fujarki. Do ich wyrobu używa drewna owocowego, dębowego, jesionu i orzecha. Są to ekologiczne wyroby, obrabiane ręcznie. Pan Krzysztof Kukuczka to stolarz i rzeźbiarz. Pod okiem dziadka od 10 roku życia uczył się rzeźby, a stolarstwa nauczył go ojciec. Pan Krzysztof jest kontynuatorem długoletnich tradycji rodzinnych. Motywy rzeźb i sposób wykonania mebli wzorowane są na dziełach dawnych twórców i wiążą się z tradycją regionu. Obecnie wykonuje meble tradycyjnie rzeźbione- ławy, kredensy, półki, łóżka, kołyski, a także lampy, donice, ławki ogrodowe. Zostaliśmy przez gospodarzy poczęstowani kawą i herbatą z zielin, a następnie zwiedziliśmy muzeum, po którym oprowadziła nas p. Paulina Mokwa– etnograf. Znajdują się tam stroje górali beskidzkich wytwarzane z wełny owczej i lnu, czepce, kabotki, zapaski, kierpce. Obejrzeliśmy też unikatowy skansen składający się z kurnej chaty z 1920 roku, stodoły oraz kuźni. W każdym z budynków umieszczono liczne eksponaty. W starej chacie nie było kominów, życie toczyło się w jednej izbie. Ludzie byli samowystarczalni – sami tkali materiały z wełny i lnu. Len w sierpniu suszono, międlono, zimą przędziono, a tkaniem zajmowali się mężczyźni . Często do przygotowania osnowy angażowano całą rodzinę tkacza, gdyż proces ten był bardzo żmudny i wymagał ogromnej precyzji. Wybielaniem lnu zajmowały się dzieci, które latem podczas pasienia gęsi, rozkładały płótno nad rzeką, polewały go wodą i suszyły. Proces bielenia lnu trwał kilka tygodni. Życie górali skupione było przede wszystkim na ciężkiej pracy w polu i gospodarstwie, urozmaicone świętowaniem i pielęgnowaniem dawnych zwyczajów. Panowały też ciekawe obyczaje ślubne, pan młody musiał wykupić narzeczoną, a wieczór panieński to były „sztubaczki” czyli skubanie gęsiego pierza. Oprócz stałych ekspozycji zobaczyliśmy wystawę pokonkursową „Jako się matka z tacikym wydowali”. W muzeum organizowane są warsztaty tradycyjnego rzemiosła, można się nauczyć robienia masła, szycia „kyrpców”, wykonywania zdobień beskidzkim haftem krzyżykowym, czy też wyplatania koszy z korzeni świerkowych. Z Jaworzynki pojechaliśmy do Wisły, do pracowni rzeźby „JanosikArt” prowadzonej przez p. Grzegorza Michałka. Pan Grzegorz zajmuje się snycerstwem ludowym, oferuje ręcznie rzeźbione balustrady, stylizowane meble, ornamenty, rozety, a także przepiękne rzeźby w drewnie i kamieniu, które wystawione są w ogrodzie. Ochotnicy mieli możliwość rzeźbienia  rozety przy pomocy dłuta i młotka. Po zwiedzeniu warsztatu, który był ostatnim punktem na trasie naszej wycieczki, zatrzymaliśmy się w sąsiadującej z nim kawiarni na kawę i kołocz. Tam mieliśmy czas na podzielenie się wrażeniami z interesującej wyprawy. Pogoda oczywiście dopisała, humory również. Wróciliśmy do Jaworza tradycyjnie już pytając – kiedy następna wycieczka.

Grażyna Matwiejczyk